czwartek, 29 grudnia 2011

Święta,święta i po świętach...




No cóż,trochę spóźniony post,ale mieliśmy awarię-brak internetu od drugiego dnia świąt.U Nas rodzinnie w zmniejszonym gronie,ale całkiem przyjemnie.Straszne są święta z dala od najbliższej rodziny, to już 5-te.W wigilię moje dziecko zasnęło przed kolacją i myśleliśmy,że prześpi,ale Jaś ma wyczucie czasu i na kolacji zaszczycił Nas swoją obecnością.Pierwsze,piękne Święta Naszego Synka.Dom na Święta jest całkiem inny ,kiedy są dzieci.Teraz czekamy na babcię:)01 Stycznia przylatuje do Nas na całe 2 tygodnie-już nie możemy się doczekać.Pozdrawiam.P.

piątek, 23 grudnia 2011

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Na stole leżą świąteczne dania. Robi się ciemno - nadchodzi noc. Pod choinką stos prezentów do rozdania, w całym domu panuje świąteczna moc. Niech te święta będą dla Was i rodziny wyjątkowym czasem, spędzonym w rodzinnym gronie, w miłej atmosferze świąt:).P.

czwartek, 22 grudnia 2011

Proszę Państwa oto Jaś:)

Nadszedł czas ,żebym w końcu przedstawiła głównego bohatera bloga:)Jaś jutro kończy 7 miesięcy.Sama nie wiem kiedy ten czas minął.Ale wiem jedno na pewno:OD 7 MIESIĘCY JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE!!!Kocham Cię Synku:)Pozdrawiam.P.

środa, 21 grudnia 2011

U Pana Doktora...

Moje dzielne,przeziębione dziecko odwiedziło dzisiaj Pana Doktora,czym było bardzo zachwycone.Najbardziej spodobały Mu się słuchawki,które wyrywał doktorowi.Pan Doktor bardzo cierpliwy w końcu zbadał Jaśka po czym oświadczył,że mamy przeziębienie.Zapisał antybiotyk.Mam nadzieję,że szybciutko pomoże.Jasiek ma problem ze spaniem w nocy ,tak jak przesypiał prawie całą noc teraz co chwilę się budzi-może to ten katar?Pozdrawiam.P.

wtorek, 20 grudnia 2011

Zwykły dzień!

Dzisiaj dzień jak co dzień,może to i dobrze.Jasiek dalej ma katar-siedzieliśmy w domku cały dzień,żeby się bardziej nie rozchorował.Jaś dziasiaj jak zasnął o 20:00,przebudził się przed 22:00 i do 00:30 pełen energii,wspaniałego humoru raczył Nas swoim towarzystwem.Tak więc ide spac -jutro kolejny cudowny dzień z moim synkiem.Pozdrawiam.P.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Katar,kaszel...

No właśnie i tak Pan Tata zaraził Jasia katarkiem i kaszelkiem.Biedulek cały dzień się męczył,ale jest troszkę lepiej.Dzień upłynął nam na załatwianiu ważnych spraw,gotowaniu świątecznego bigosu i zabawie z mnóstwem przeuroczego śmiechu:)Jasiek nauczył się odpychac rączką wtedy,jeżeli czegoś nie chce-zabawnie to wygląda.Nie mogę wyjść z podziwu jak taki mały człowieczek szybko się rozwija(to jest cudowne).Czekamy na święta...Pozdrawiam.P.

niedziela, 18 grudnia 2011

Nieprzespana noc

Dzisiaj króciutko,ponieważ jestem potwornie zmęczona.Prawie całą noc z Panem Tatą:)nie spaliśmy.Chyba mamy rosnące ząbki,które nie dają Jaśkowi spac.Więc my dzielni rodzice sprawowaliśmy wartę nad łóżeczkiem.Zdarzało się przespać synkowi 7 min i pobudka.Dzisiaj jest już dużo lepiej.Oprócz sennego dnia odwiedziła nas Martusia ze swoim mężusiem było przyjemnie i nastrojowo przy lampce dobrego wina.:)



 Ciocia Marta uwielbia Jaśka z wzajemnością:)Idę spac .Dobranoc.P.

sobota, 17 grudnia 2011

Święta tuż tuż...

Dzisiaj robiliśmy większe świąteczne zakupy.Nie lubimy tego nasza całą rodziną.Jasiek nie przepada za dłuższymi wypadami,a w szczególności nie lubi swojego nosidełka samochodowego(wózka czasami też).Jak  był malutki wielkim problemem było pójście z Nim na spacer-czasami wyszliśmy z domu i trzeba było wracać,a na dworzu była piękna pogoda...No cóż jest lepiej,dużo lepiej....Tak więc zakupy zrobione,prezenty u gwiazdora- tylko czekac:)No jeszcze,żeby ktoś przygotował jedzenie za mnie:)W sklepach przepełnienie,przy świątecznej muzyce ludzie tłoczą się,wydają mnóstwo pieniędzy(to co tutaj wyprawiają na święta-to koszmar).Tak więc przy dźwiękach świątecznej i wszystkim nam znanej piosenki świątecznej idę piec ciasteczka:)Pozdrawiam.P.

piątek, 16 grudnia 2011

Długo sie namyślałam,ale zaczynam!

Nie wiem od czego zacząc,ale spróbuje:)Nigdy nie pisałam bloga-to mój debiut:)Bardzo chciałabym podzielić się swoim szczęściem,pomóc tym kobietom,które strasznie chciałyby zostać mamą,straciły nadzieje i przeszły naprawdę wiele.Ja do takich osób należałam.Ale tak długo walczyłam aż się udało!MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!Po wielu nieudanych próbach,ogromie wylanych łez,przyjęciu olbrzymiej ilości zastrzyków bolesnych w brzuch,zrobieniu niezliczonej ilości badań,wielu wizyt u lekarza,okropnych załamań,depresji UDAŁO SIĘ!!!Spotkałam na swojej drodze wspaniałego lekarza,który pomógł Nam cieszyć się największym szczęściem,jakie może spotkać rodziców .Może w przyszłości blog ten będzie też pamiątką dla mojego synka:)Tak ,23 maja 2011 roku o godzinie 11-18,na świat przyszedł JAŚ.Po wielkim ciążowym strachu,który mieszkał we mnie przez 8 miesięcy,każda wizyta u lekarza,każde usg były poprzedzone nie przespaną nocą i wielkim strachem.7 tygodni przed porodem znalazłam się w szpitalu-okazało się ,że mam problem z przepływem krwi przez pępowinę i dużo przeciw ciał,które ciągle rosły-mieliśmy konflikt serologiczny.Obecnie mieszkam w Irlandii,tutaj medycyna nie zawsze jest na takim poziomie jak w Polsce,chociaż wystarczyło podac mi tylko w odpowiednim czasie surowicę,niestety nie podano:(Synuś mój urodził sie w 36 tyg.ciąży,przez problem z przepływem ważył tylko 1655g.18 dni przebywał na oddziale dla wcześniaków,niecałe 2 tygodnie był w inkubatorze.Na szczęscie okazało się,że Jasiek uwielbia jeśc,dzięki temu szcybciutko przybierał na wadze i szybko wróciliśmy do domu.Strasznie sie bałam jak poradzę sobie z takim maleństwem,gdy został wypisany ze szpitala ważył 1800g.Ale to prawda,że kobieta ma w sobie instynkt macierzyński,który